„Ktoś powiedział mi, że życie to młyńskie koło. Obraca się. Sztuka
polega na tym, żeby zatykać nos, kiedy się jest pod wodą, i nie dostać
zawrotu głowy, kiedy jest się na górze’’
James Baldwin
Cały tydzień pogoda była wprost wymarzona, rozpieszczała nas na całego. Niestety zwieńczenie tygodnia już takie optymistyczne nie jest. No ale deszcz jest również potrzebny, zwłaszcza teraz wiosną.
Dzisiejszy wpis ma być takim promykiem słońca przedzierającym się przez deszczowe niebo.
Będzie radośnie i kwieciście.
Po świętach wielkanocnych została mi jeszcze jedna seria niepublikowanych zdjęć.
Są to koszyczki jakie powstały niemal w hurtowej ilości.
Gdy wyplotłam pierwszy na specjalne zamówienie Beatki, pojawiły się kolejne osoby chętne. A to siostra koleżanki , teściowa listonosza czy koleżanka koleżanki mojej mamy . Tutaj oczywiście żartuję , ponieważ wszystkie chętne to koleżanki z pracy :-)
A oto i obiecana sesyjka
Te dwa koszyczki zrobiłam w różnych kolorach, ponieważ nie spodziewałam się że niebieski zdobędzie aż taką popularność i nie posiadałam w domu kwiatków do dwóch zestawów. Tak więc mamy okazję oglądnąć koszyczek z żółtymi dodatkami. Projekt został zaakceptowany przez nową właścicielkę, jednak nie znalazł aprobaty wśród nowych nabywców, i niestety bidulka nie doczekał się braciszka.
Ale za to "pierwowzór" i owszem. W ekspresowym tempie dorabiałam mu rodzeństwo dla Basi, Dorotki i Ani. Detalami co prawda się różnią, jednak efekt końcowy jest bardzo zbliżony.
Sezon koszyczkowy już teraz w pełni zamknięty, a ja przestawiam się na sezon ślubny.
Niebawem powstaną kolejne szampańskie pary , kieliszki itp.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających i dziękuję Wam za przemiłe komentarze.
Wiem nie każdemu się chce pisać, ale tym bardziej doceniam Tych którzy zostawili po sobie ślad.